Spis treści
Z najnowszego raportu Krajowego Rejestru Długów (KRD) wynika, że zadłużenie emerytów przekroczyło 6,18 mld zł.[1] Seniorzy są dłużni przede wszystkim firmom windykacyjnym, bankom, instytucjom pożyczkowym oraz ubezpieczycielom. Zalegają też z opłatami za alimenty, czynsz, telefon i internet. W pandemii inflacja windowała ceny, a koszty utrzymania rosły. Działania wojenne na wschodzie znów zachwiały rynkami, a ceny po raz kolejny poszybowały w górę. Poza wzrostem cen żywności i usług trzeba spodziewać się kolejnych – niemałych – wzrostów cen m.in. paliwa i gazu. Tymczasem obniżenie wieku emerytalnego (w 2017 roku) spowodowało, że część emerytur zbliżała się do poziomiu świadczenia minimalnego. Populacja osób 60+ wciąż się zwiększa – do 2050 roku będzie ich 13,6 mln wobec 10 mln w roku 2022[2]. Co to oznacza? Emerytury będą coraz większym obciążeniem dla budżetu państwa i coraz trudniej będzie o ich podnoszenie.
Emeryt z Łodzi ma 9 mln zł długu
Średnie zadłużenie emeryta to już ponad 17 tys. zł. Rekordzista z Łodzi ma do oddania ponad 9 mln zł. Najwięcej niespłaconych zobowiązań mają starsze kobiety. Są one zadłużone na kwotę 3,3 mld zł, podczas gdy mężczyźni mają do oddania 2,8 mld zł.[3] Akurat większa liczba dłużniczek niż dłużników nie dziwi, bo kobiety żyją dłużej i stanowią większość populacji w starszych grupach wiekowych.
Komu „wiszą” seniorzy?
Emeryci są winni 4,4 mld zł firmom windykacyjnym i funduszom sekurytyzacyjnym, a więc instytucjom, które odkupiły długi od pierwotnych wierzycieli. Seniorzy mają do oddania należności nie tylko w bankach i firmach pożyczkowych (często zaciągają kredyty, by kupić coś dzieciom i wnukom lub biorą pożyczki „na swoje dane”) ale też w firmach ubezpieczeniowych. Rachunki za telefon, abonament telewizyjny i internet, które nie zostały uregulowane oscylują wokół kwoty 100 mln zł. Do tego zaległości z tytułu czynszu (105 mln zł) i niezapłaconych alimentów (405 mln zł).
W pandemii jest jeszcze gorzej
Krajowy Rejestr Długów przeprowadził badanie pt. „Portfel statystycznego Polaka w pandemii” i zapytał rodaków między innymi o ich sytuację finansową. Okazało się, że połowa seniorów (osoby w wieku 55-74) przyznała, że ich sytuacja ekonomiczna pogorszyła się. Tylko 7 proc. zadeklarowało poprawę. Pod koniec ubiegłego roku ponad 1000 seniorów przebadał Fundusz Hipoteczny DOM. Okazało się, że 94 proc. emerytów mocno odczuła podwyżki w pandemii, co zachwiało ich domowym budżetem. Według emerytów najbardziej podrożały produkty pierwszej potrzeby, opłaty za media i paliwo. Co trzeci senior przyznał, że w pandemii musi zaciskać pasa oraz rezygnować z zakupu niektórych rzeczy (tak zadeklarowało 30 proc. ankietowanych). Co trzeci wybiera tańsze zamienniki produktów (26 proc.), żyje jeszcze bardziej oszczędnie niż przed pandemią (26 proc.).
Emeryci nie mają oszczędności
Badanie KRD nie pozostawia złudzeń, bo połowa seniorów deklaruje, że nie ma oszczędności, czyli żadnych pieniędzy na nieprzewidziane wydatki i kryzysy (takie jak chociażby pandemia). Aż 52 proc. ankietowanych przyznaje, że pieniądze, które mieli odłożone na czarną godzinę stopniały właśnie podczas pandemii, a 56 proc. przewiduje, że będą topnieć dalej (w ciągu najbliższego roku). – Seniorzy często dźwigają na barkach problemy finansowe, którymi nie chcą dzielić się z bliskimi. Nie lubią, nie chcą lub boją się prosić o pomoc i wsparcie, często oferując wręcz swoje wsparcie dzieciom i wnukom. Młodzi ludzie, w przypadku braku pieniędzy, wolą pożyczyć od rodziny, dorobić lub sprzedać część niepotrzebnych rzeczy. Seniorzy często nie wiedzą jak zorganizować taką sprzedaż, nie chcą rozstawać się z przedmiotami, które są dla nich ważne, nie mają też siły, by podjąć jakąś pracę. Dodatkowo, z punktu widzenia pracodawców, senior nadal potrzegany jest jako mniej atrakcyjny pracownik. Zostaje im tylko korzystanie z oszczędności, a jeśli ich nie mają, to sytuacja staje się wyjątkowo ciężka – mówi Robert Majkowski, Prezes Funduszu Hipotecznego DOM.
Nieruchomość, czyli niedoceniany kapitał
Niewiele osób patrzy na nieruchomość jak na „oszczędności”, z których można skorzystać, gdy zajdzie taka potrzeba. Tymczasem z danych ZBP wynika, że 90 proc. polskich seniorów posiada na własność dom lub mieszkanie. To kapitał, który można „odmrozić” dzięki rencie dożywotniej z nieruchomości. W ostatnich latach usługa bije rekordy popularności za granicą, rozwija się także w Polsce. – Renta dożywotnia jest odpowiedzią na problemy starzejącego się społeczeństwa. Jej popularność za granicą zaczęła się jeszcze 30 lat temu, a w czasach pandemii zdecydowanie rośnie. W Polsce też obserwujemy coraz większą liczbę zapytań. Co ciekawe, ponad 60 proc. emerytów, którzy przychodzą do nas, by podpisać umowę, chce dzięki niej spłacić długi i inne zobowiązania – podsumowuje Robert Majkowski.
Warto przypomnieć, że świadczenia z tytułu renty dożywotniej są wypłacane seniorowi do końca jego życia, nie są opodatkowane, za to są waloryzowane co kwartał o wskaźnik inflacji GUS. Ich wysokość wyliczana jest dla każdego seniora indywidualnie, a zależy od wartości posiadanej nieruchomości, wieku i płci seniora.
[1] Raport Krajowego Rejestru Długów, szczegóły m.in.
Emeryci mają już ponad 6 mld zł długów. Spłacają kredyty dzieci i wnuków (wyborcza.biz)
[2] https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ludnosc/ludnosc/ludnosc-piramida/
[3] Raport Krajowego Rejestru Długów, szczegóły m.in.
Emeryci mają już ponad 6 mld zł długów. Spłacają kredyty dzieci i wnuków (wyborcza.biz)