Kurs komputerowy pozwolił odnowić dawną przyjaźń

Tutor Helping Senior Woman In Computer Class

Pani Jadzia była jedną z najpilniejszych uczestniczek kursu komputerowego, który prowadziłam w Miejskim Domu Seniora. Dla mnie były to studenckie praktyki, dla uczestników – poznanie fascynującego świata nowych technologii. Pani Jadzi tak bardzo zależało na nauce, bo chciała cieszyć się nowinkami tak samo, jak jej dzieci i wnuki. W ciągu miesiąca przyswoiła niezbędną wiedzę i zaskakująco sprawnie operowała myszką, nie tylko obsługując podstawowe programy, ale też buszując w sieci.

– Czego nie ma w tym internecie! – z satysfakcją opowiadała koleżankom, których część zupełnie nie rozumiała tej ekscytacji.

Pani Jadzia chłonęła wszystkie informacje, do jakich dotarła w sieci, zapominając nawet o radiu i telewizji. Pewnego razu przyszła na zajęcia w wyjątkowym nastroju. Zdradziła, że zainwestowała we własny komputer. Poprosiła syna, by wybrał dobry model i po wizytach w MDS wracała do domu, by zasiąść przed laptopem.

Ostatnie zajęcia, jakie przygotowałam dla seniorów, odbyły się w piątek i dotyczyły obsługi portali społecznościowych. Po krótce wyjaśniłam, czym jest nk.pl, Facebook, Twitter. Opowiedziałam, że można tam wyszukać dawnych znajomych, rozmawiać z rodziną. W poniedziałek przyszłam tylko po kartę praktyk. Stali bywalcy opowiedzieli, że martwią się o panią Jadzię, bo pierwszy raz od miesięcy zdarzyło jej się nie pojawić w MDS. Musiałam jednak wracać na uczelnię, więc nie wnikałam w tę sprawę.

Po 3 miesiącach od zakończenia praktyk zadzwoniła do mnie pani dyrektor MDS. Poprosiła, żebym wpadła w wolnej chwili, bo ma mi coś ważnego do przekazania. Gdy nazajutrz pojawiłam się w jej gabinecie, była bardzo zadowolona. Powiedziała, że musi po kogoś pójść. Wróciła z panią Jadzią, która od razu rzuciła mi się na szyję, dziękując, choć nie wiedziałam za co.

Kiedy pani Jadzia ochłonęła, zaczęła opowiadać, co wydarzyło się od zakończenia moich praktyk. Otóż rejestracja na Facebooku okazała się furtką do nowego życia. Pani Jadzia przyznała, że nie potrafiła oderwać się od komputera. Dniami i nocami przesiadywała na portalach społecznościowych, szukając znajomych ze szkół i poprzednich miejsc pracy. Spisywała nowe nazwiska dawnych koleżanek, porównywała aktualne zdjęcia z tymi ze szkoły. Przyznała, że stale miała nadzieję na znalezienie swojej najlepszej przyjaciółki z liceum, Basi. Dawniej były nierozłączne, ale w ostatniej klasie pokłóciły się o chłopaka. Wybrał Jadzię, Basia bardzo cierpiała, zerwały kontakt. Zanim związek pani Jadzi rozpadł się, Basia wyprowadziła się z miasteczka. Nie miały jak odnowić kontaktu, przyjaźń została zniweczona przez chwilową miłostkę.

Pani Jadzia nie znała nowego nazwiska dawnej przyjaciółki, ale małymi krokami szukała jej wśród znajomych innych znajomych. Po 2 tygodniach wpatrywania się w zdjęcia, zaczęła podejrzewać, że znalazła właściwą osobę. Problem w tym, że jeśli to była Basia, to bardzo zmieniła się przez te lata. Nie bardzo wiedząc, jak zapytać, czy dobrze trafiła, najpierw popytała jeszcze innych znajomych. Okazało się, że kobieta w okularach, z krótkimi, siwymi włosami to naprawdę Basia!

Pani Jadzia z wielką nieśmiałością zaprosiła Basię do znajomych. Zaraz po tym napisała do niej dość oficjalną wiadomość, w której przedstawiła się, podając panieńskie nazwisko. Gdy po kilku godzinach otrzymała odpowiedź, nie mogła uwierzyć w to, co widzi – Basia odpisała w takim tonie, jakby nie widziały się najwyżej tydzień! Nie minęły nawet 2 dni, a Basia zaproponowała spotkanie. Kobiety mieszkały daleko od siebie, a w ich wieku przebycie niemal całej Polski to duże wyzwanie. Pani Jadzia nie zastanawiała się jednak długo. Wiedziała, że jej przyjaciółka ma obowiązki, bo na co dzień pilnuje kilkuletniej prawnuczki. Kupiła więc bilet na pociąg w wagonie I klasy, by mieć pewność, że 8-godzinna podróż nie odbije się na jej zdrowiu i bez wahania wyruszyła w drogę. Na dworcu w Koszalinie była trochę pogubiona, ale mąż prawnuczki jej przyjaciółki bez problemu rozpoznał, kogo ma odebrać.

Gdy pani Jadzia stanęła w drzwiach, z oczu Basi od razu popłynęły łzy wzruszenia. Wpadły sobie w ramiona i obie ocierały policzki. Tej nocy żadna nie pomyślała o śnie. Miały do omówienia 35 lat! Dziś rozmawiają na Facebooku, umawiają się na rozmowy przez Skype, a wkrótce pani Basia przyjedzie z rewizytą. A wakacje spędzą razem w Koszalinie, dalej nadrabiając stracony czas.