Dlaczego botoks nie zawsze działa tak długo, jak powinien?

Zabiegi z użyciem toksyny botulinowej – czyli tzw. botoks – od lat utrzymują się w czołówce najpopularniejszych w dziedzinie medycyny estetycznej. Z jej wykorzystaniem niweluje się m.in. zmarszczki mimiczne, wykonuje się też zabiegi profilaktyczne, które mają zapobiegać przedwczesnemu pojawianiu się efektów starzenia. Czasami okazuje się jednak, że rezultaty nie utrzymują się tak długo, jak powinny.

Dlaczego tak się dzieje? Czy winę za to ponosi wyłącznie osoba nieumiejętnie wykonująca zabieg? Tłumaczy to dr Kamila Białek-Galas, specjalista dermatolog i lekarz medycyny estetycznej Centrum Medycznego Sublimed z Krakowa.

Nieodpowiednia dawka preparatu

dr Kamila Białek-GalasW zależności od uwarunkowań pacjenta, toksyna botulinowa po podaniu powinna oddziaływać na obszar, w którym została podana przez 3-6 miesięcy. Przyczyn, dla których efekt preparatu nie zawsze utrzymuje się tak długo, może być wiele, a pierwszą z nich jest zbyt niska dawka botoksu. – Bardzo często pacjenci przychodzący do mojego gabinetu proszą o podanie mniejszej dawki. Wydaje im się, że w ten sposób uda im się osiągnąć bardziej naturalne efekty. Tymczasem jest to przekonanie błędne. Niższa dawka wstrzykniętego preparatu nie przyniesie bardziej naturalnego efektu, ale zapewni podobny rezultat estetyczny, który utrzyma się po prostu przez krótszy czas. Dawka preparatu powinna być więc zgodna z rekomendacją producenta leku – tłumaczy dr Kamila Białek-Galas.

Popularne w mediach społecznościowych zabiegi typu „baby-botox” czy „mezo-botox”, wykonywane niskimi dawkami preparatów, przyniosą efekty, ale krótkotrwałe. Pacjent będzie zatem musiał wracać do gabinetu częściej na powtarzanie zabiegów, co jest absolutnie nieuzasadnione z medycznego punktu widzenia. Zwłaszcza, że częste podawanie mniejszych dawek botoksu może spowodować, że organizm zacznie reagować na preparat w sposób taki, jakby był nim szczepiony. – Takie podejście może zastymulować powstawanie przeciwciał, więc kolejne zabiegi będą przynosić coraz słabsze rezultaty – aż do skrajnej sytuacji, w której botoks w ogóle nie zadziała. Jest to najczęstsza przyczyna braku występowania upragnionych efektów – przestrzega specjalistka.

Innym popularnym przykładem niedoszacowania dawki toksyny botulinowej jest niedostosowanie jej do masy ciała pacjenta. – Rekomendacje producentów leków dotyczą zazwyczaj sytuacji standardowego pacjenta, ważącego zwykle ok. 70 kg. Może zdarzyć się jednak, że na fotelu zabiegowym siada 120-kilogramy mężczyzna, a nie filigranowa modelka. Mężczyzna ten ma również zdecydowanie większą masę mięśniową i standardowe dawki toksyny mogą nie przynieść u niego wystarczająco długich efektów. W takiej sytuacji lekarz powinien pamiętać o konieczności zwiększenia dawki leku.

Nieprawidłowe rozcieńczanie preparatu

Kolejnym błędem jest nieprawidłowe rozcieńczanie toksyny botulinowej. Co dokładnie to oznacza? Na polskim rynku jest dostępnych sześć rodzajów tego preparatu, a każdy z nich ma określone zasady tzw. rekonstytucji, czyli rozpuszczania.

Prawie wszystkie dostępne na rynku produkty toksyny botulinowej występują w postaci mikroskopijnej ilości proszku w ampułce. Aby produkt mógł zostać podany pacjentowi,  należy do niego najpierw dodać odpowiednią ilość soli fizjologicznej. Różne preparaty toksyny botulinowej dostępne na rynku mają inne zasady rozpuszczania. Wystarczy, że do ampułki zostanie wstrzyknięte nieco więcej soli fizjologicznej, a osiągnie się w ten sposób zbyt niskie stężenie toksyny botulinowej. Do takiej sytuacji może dojść na skutek celowego działania, omyłkowego podania zbyt dużej ilości rozpuszczalnika, czy choćby nawet użycia do rozpuszczenia toksyny źle skalibrowanych strzykawek.

– Bardziej rozcieńczając botoks, nie uzyskuje się większej liczby jego jednostek. Wręcz przeciwnie – podając pacjentowi daną objętość uzyskanego w ten sposób preparatu, podaje się jego niższe stężenie, a więc osiągnięty efekt utrzyma się przez krótszy czas.  – tłumaczy specjalistka CM Sublimed.

Nieprawidłowe warunki transportu

Jeszcze inna przyczyna wiąże się z tym, że sama toksyna może być nieprawidłowo transportowana. Transport botoksu powinien odbywać się zawsze w temperaturze od 2 do 8 st. Celsjusza. M.in dlatego gabinety lekarskie mają podpisane umowy z konkretnymi hurtowniami farmaceutycznymi odpowiedzialnymi za dostarczanie produktu do lekarza. Kiedy toksyna botulinowa dociera do profesjonalnego gabinetu, odbywa się to zawsze z zachowaniem tzw. „łańcucha chłodniczego”. Transportowana jest w samochodzie-chłodni, z którego następnie bezpośrednio do gabinetu przenoszona jest w lodówce.

Po odebraniu przesyłki pracownik kliniki otrzymuje wydruk, na którym szczegółowo wykazane jest, jaka temperatura była utrzymywana w trakcie transportu preparatu, na każdym etapie jego przebiegu. Bez problemu można zatem zweryfikować, czy łańcuch chłodniczy był zachowany. – Gdy osoba odbierająca przesyłkę zauważy w takim dokumencie jakiekolwiek wahania temperatur, może odmówić przyjęcia danej partii preparatu. Takie sytuacje jednak nie zdarzają się, jeśli preparaty zamawiane są z oficjalnych źródeł. Nie należy więc spodziewać się, że na czarnym rynku jakiekolwiek zasady transportu będą zagwarantowane – przestrzega krakowska specjalistka.

Niska jakość produktu

Następnym czynnikiem, z powodu którego efekt zabiegu może nie utrzymać się tyle, ile powinien, może być niska jakość produktu. Mowa tutaj o preparatach niedopuszczonych do obrotu w krajach UE, sprowadzanych z rynku azjatyckiego. – Nie ma dnia, abym nie otrzymywała tego typu ofert, choćby drogą mailową czy za sprawą mediów społecznościowych. Podobnie jak kwas hialuronowy, tak i toksyna botulinowa dystrybuowana jest na czarnym rynku. Preparaty te nie zostały dopuszczone do obrotu przez Główny Inspektorat Farmaceutyczny, zatem nie wiemy, ani z jaką toksyną botulinową mamy tu do czynienia, jaka jest jakość tego produktu, ani jak była ona przechowywana czy transportowana – tłumaczy dr Kamila Białek-Galas.

Niestety, bardzo często na takich substancjach pracują gabinety kosmetologiczne, które nie mają dostępu do preparatów oficjalnie dopuszczonych do obrotu na rynku. – Toksyna botulinowa jest lekiem i zgodnie z literą prawa, preparat oryginalny może zamówić wyłącznie podmiot wykonujący działalność leczniczą (lekarz lub zakład opieki zdrowotnej) na specjalnym druku zapotrzebowania – wyjaśnia lekarka.

Styl życia pacjenta

Na efekt podania botoksu ma również wpływ styl życia samego pacjenta. Toksyna botulinowa „nie lubi” wysokich temperatur, dlatego intensywne uprawianie sportów, częste przebywanie w saunie czy wyjazdy do ciepłych krajów, mogą przynosić negatywny skutek. W tego typu przypadkach, nawet jeśli preparat zostanie podany w najbardziej renomowanym gabinecie i przez doświadczonego specjalistę, efekt może nie utrzymać się tak długo, jak jest to oczekiwane.

Infekcje

Równie istotne mogą być infekcje, które pojawiają się u pacjenta w przeciągu pierwszej doby od podania toksyny botulinowej. Jeśli w tym czasie pojawiłaby się gorączka, istnieje duże ryzyko, że toksyna albo nie zadziała w ogóle, albo że – nawet jeśli zadziała – to uzyskany efekt utrzyma się o wiele krócej, niż powinien.

Jednocześnie warto wiedzieć, że wystąpienie jakiejkolwiek infekcji nigdy nie jest skutkiem ubocznym samego podania preparatu. Bywa natomiast tak, że u pacjenta już przed zabiegiem rozwija się infekcja, czego może on nawet nie być świadomy. W takich sytuacjach istnieje duże ryzyko, że podana toksyna botulinowa nie przyniesie żadnego efektu.

Immunooporność

Toksyna botulinowa, podobnie jak inne leki biologiczne, może stymulować powstawanie przeciwciał skierowanych przeciwko samej sobie. W sytuacjach, w których podawana jest nadmiernie często, w pewnym momencie można zauważyć, że osiągane efekty są coraz słabsze, a organizm potrzebuje coraz wyższych dawek dla osiągania upragnionych rezultatów. Tymczasem powinno przestrzegać się zasady, że nie podaje się jej częściej niż raz na trzy miesiące.

Dlatego też wspomniany wcześniej zabieg baby-botoks, polegający na podawaniu mikrodawek rozcieńczonego preparatu, może działać na organizm na zasadzie szczepienia. Nierekomendowane są również wielokrotne poprawki i dostrzykiwanie preparatu w niedługim odstępie czasu (powyżej dwóch tygodni od zabiegu). Wszystko to może powodować stopniowe uodparnianie się organizmu. – Jeżeli pacjent faktycznie wymaga po zabiegu jakiejkolwiek poprawki, powinna ona zostać wykonana po dwóch tygodniach od zabiegu i to wyłącznie w sytuacjach, w których osiągnięty efekt był naprawdę niesatysfakcjonujący i wyłącznie jednorazowo – konkluduje dr Kamila Białek-Galas.

Szacuje się, że częstotliwość występowania immunooporności na toksynę botulinową wynosi ok. 1-5% wszystkich pacjentów i częściej dotyczy ona pacjentów chorujących na choroby autoimmunologiczne, jak np. choroba Hashimoto. Jeśli jednak nie doszło do wygenerowania immunooporności w przeciągu czterech lat od pierwszego zabiegu, to ryzyko jej wystąpienia w kolejnych latach jest znikome.

Zatrucie jadem kiełbasianym i reakcja krzyżowa

Ważne jest też to, czy wcześniej mieliśmy styczność z „jadem kiełbasianym”. U osób, u których w przeszłości doszło do zatrucia nim, również może występować oporność na preparat toksyny botulinowej. Ciekawostką jest fakt, że przypadki oporności na botoks obserwowano również u żołnierzy. Sytuację tę można wytłumaczyć faktem, że żołnierze ze względu na potencjalną możliwość zastosowania toksyny botulinowej jako broni biologicznej, mogą być poddawani szczepieniom przeciwko tej toksynie, co może zwiększać ryzyko wytworzenia u nich oporności.

Przyczyną nieskuteczności zabiegu, może być również reakcja krzyżowa z inną silną neurotoksyną – toksyną tężcową. – Toksyna ta wytwarzana jest przez bakterie Clostridium tetani – blisko spokrewnione z wytwarzającymi toksynę botulinową bakteriami z rodzaju Clostridium botulinum. Ze względu na pewne podobieństwo w budowie obu tych toksyn, u osób wystawionych na działanie toksyny tężcowej, może dojść do powstania przeciwciał  neutralizujących również toksynę botulinową, która w efekcie nie zadziała – tłumaczy dr Kamila Białek-Galas.

Wszystkie opisane przyczyny można podzielić na takie, które są od pacjenta zależne i niezależne. Chcąc wyeliminować te, na które sami mamy wpływ, warto wybierać wyłącznie kliniki posiadające oryginalne preparaty toksyny botulinowej, podające ją zgodnie ze sztuką i dawką zgodną z charakterystyką produktu leczniczego. To gabinety, które potrafią zadbać o prawidłowe przechowywanie i transport preparatu, który zawsze będzie znajdował się w lodówce. Zwracając na to uwagę, wyeliminuje się większość potencjalnych powodów zbyt krótko utrzymującego się efektu zabiegu.

 


Informacje o specjalistce:

Lek. Kamila Białek-Galas, specjalista dermatolog-wenerolog, lekarz medycyny estetycznej. Absolwentka Wydziału Lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie (2008). W latach 2010 – 2015 odbyła szkolenie specjalizacyjne w dziedzinie dermatologii i wenerologii w Oddziale Klinicznym Dermatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Asystent Wydziału Lekarskiego oraz School of Medicine in English (2010-2015). Wolontariusz w Oddziale Chirurgii Plastycznej Kliniki Dermatologii, Wenerologii i Alergologii we Wrocławiu (2015-2016). Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego oraz European Academy of Dermatology and Venereology. Trener prestiżowego Allergan Medical Institute w dziedzinie iniekcji kwasu hialuronowego, hydroksyapatytu wapnia i toksyny botulinowej.  Na co dzień przyjmuje pacjentów w krakowskim Centrum Medycznym Sublimed, którego jest współwłaścicielką.