Spis treści
Zabieg toksyną botulinową, czyli popularny botoks, jest idealny na lato! Rozprostowuje zmarszczki mimiczne, zapobiega powstawaniu nowych. Jednak, jak się okazuje preparat może mieć różne odmiany. Jak więc wybrać dobry? – O tym mówi nas dr Marek Wasiluk z warszawskiej kliniki L’xperta.
Dla kogo botoks będzie dobrą opcją?
Zabieg toksyną botulinową jest idealny na lato. Nie tylko redukuje zmarszczki mimiczne, ale działa również prewencyjne. Jak mówi dr Marek Wasiluk z warszawskiej kliniki L’xperta, dzięki temu, że botulina blokuje marszczenie i zginanie skóry, zapobiega powstawaniu nowych zmarszczek i pogłębianiu oraz utrwalaniu już istniejących. Zabieg przeznaczony jest dla osób w każdym wieku, które mają skłonności do nadmiernej aktywności mięśni mimicznych.
Który preparat toksyny botulinowej wybrać?
Jak się jednak okazuje ważne jest, aby wybrać dobry jakościowo preparat. Jest to istotne nie tylko dla odpowiednich efektów, ale i naszego bezpieczeństwa. Każda tego typu substancja powinna pochodzić ze sprawdzonego źródła.
– Preparaty dopuszczone do obrotu, mają specjalne certyfikaty. Toksyna botulinowa posiada certyfikaty leku. To daje gwarancję jakości i bezpieczeństwa, ponieważ, aby otrzymać taki dokument, producenci muszą trzymać się w trakcie produkcji określonych standardów. Udając się na zabiegi, polecam więc pytać o certyfikaty preparatów i je sprawdzać. Dzięki temu możemy kontrolować jakość podawanych nam substancji, która często jest równoznaczna z naszym bezpieczeństwem. Warto również orientować się od ilu lat producent danego preparatu jest na rynku i skąd pochodzi. Są marki powszechnie znane i cenione, ale też totalne noname’y. Powierzenie swojej urody, ale i zdrowia tym drugim jest bardzo dużym ryzykiem i brakiem rozsądku. Jeśli ktoś oferuje nam zabieg taką substancją, radzę też sprawdzić kwalifikacje samego gabinetu lub specjalisty – ostrzega dr Marek Wasiluk.
Różne rodzaje preparatu i różne efekty działania
Względy bezpieczeństwa to jedno. Natomiast nawet, jeśli trafimy na dobry jakościowo preparat okazuje się, że może mieć nieco inne właściwości niż wydawałoby się ten sam i to z tej samej półki, a co za tym idzie może dawać też nieco inne efekty. – To prawda. Np. dostępnych w Polsce, zatwierdzonych przez Amerykańską Organizację Żywności i Leków preparatów toksyny botulinowej typu A, czyli przeznaczonej do likwidacji zmarszczek mimicznych jest kilka. Każdy z nich różni się nieco działaniem oraz ma swoją odrębną procedurę podawania.
Ale co więcej nawet w obrębie jednej firmy produkuje się różne odmiany tego samego preparatu! Np. jedna z dostępnych w Polsce firm wypuściła już 3 preparaty toksyny botulinowej – jeden z nich jako pierwszy na rynku ma płynną postać. Wszystkie inne botuliny, również innych producentów, do tej pory dostępne były w formie proszku, z których lekarz następnie musiał przygotować odpowiedni roztwór, a trzeba wiedzieć, że to m. in. od jego stężenia zależy skuteczność zabiegu. Ten preparat ma nie pozostawiać pola do pomyłek lub nadużyć w tym względzie. Poza tym oczyszczenie tej botuliny też ma być lepsze, przez co ma mniej alergizować – wyjaśnia dr Marek Wasiluk.
Co to jest „baby botoks”?
Jak więc widać preparaty toksyny botulinowej między sobą mogą się różnić. Poza tym od jakiegoś czasu popularny stał się też również tzw. „baby botoks”. Promowany jest, jako zabieg doskonały dla młodych osób. Czy więc metoda ta jest warta uwagi? „Baby botoks” od tradycyjnego zabiegu toksyną botulinową w założeniu ma różnić się jedynie dawką, którą podaje się w mięśnie mimiczne pacjenta. Jak tłumaczy dr Marek Wasiluk preparat, który jest wykorzystywany w zabiegu jest dokładnie ten sam, czyli jest nim lek, którym jest toksyna botulinowa.
Dawka botoksu powinna być dopasowana do pacjenta
Lekarz wyjaśnia, że aby uzyskać dobry efekt zabiegu toksyną botulinową, jej dawka powinna być dostosowywana indywidualnie do pacjenta, do jego uwarunkowań anatomicznych, do tego jak wygląda jego mimika, jak mocno pracują jego mięśnie itp. U każdego więc dawka botuliny powinna być tak naprawdę inna.
Poza tym zasada w podawaniu botoksu jest taka jak w przypadku każdego leku, a więc powinno się zawsze podawać jego jak najmniejszą dawkę, ale jednocześnie najbardziej optymalną, czyli taką, która skutecznie zadziała u konkretnego pacjenta. A więc jak najmniej, aby nie sparaliżować całkowicie mięśni, ale jednocześnie tak, aby efekt był widoczny, czyli żeby one się zrelaksowały, rozprostowały, ale nie całkowicie unieruchomiły.
Miejsce wstrzyknięcia jest kluczowe
Co do miejsc wstrzyknięć na twarzy też istnieją pewne konkretne wytyczne. Dobry lekarz medycyny estetycznej, znający anatomię twarzy, wie gdzie należy podać botulinę, tak, żeby zadziałała.
– To nie jest tak, że jak zrobimy więcej wkłuć z mniejszymi dawkami i zabieg będzie lepszy i delikatniejszy. Tak to nie działa. Sama nazwa „baby botoks” jak dla mnie jest pewnego rodzaju chwytem marketingowym. Słowo „baby” ma za zadanie nadać zabiegowi niewinny charakter, skojarzyć z tym, że to delikatny zabieg dla każdego. Ma odczarować zły wizerunek botoksu, który kojarzony jest niesłusznie zresztą ze sztucznością, twarzami maskami. Dzięki temu młodzi pacjenci chętniej decydują się na niego, a gabinetom łatwiej jest im sprzedać taki zabieg.
Taki podział na baby botoks i tradycyjny botoks próbuje zaszufladkować te zabiegi w ten sposób, że ten pierwszy jest lżejszy, bezpieczniejszy i dla każdego, natomiast drugi jest już poważnym zabiegiem leczniczym dla starszych ludzi. Tymczasem to jest błędne podejście, bo tu i tu podajemy dokładnie ten sam preparat tylko w innych ilościach, a jakich? To zależy już od konkretnego przypadku. Ja bym więc powiedział, że nie powinno być takiego podziału na „baby botoks” i botoks tradycyjny, bo generalnie każdy pacjent powinien mieść wykonywany zabieg tak, aby dawka była dopasowana do jego potrzeb.
„Baby botoks” to raczej chwyt marketingowy
Można rozpatrywać, jaka jest wykorzystywana dawka w zabiegach „baby botoksu”. Jeśli mniejsza od takiej minimalnej, która da efekt, to efekty zabiegu „baby botoks” będą znikome, ale tu też pojawia się, pole do nadużyć dla gabinetów, no bo przecież z góry jest powiedziane, ze to ma być delikatny zabieg, więc pacjent nie powinien mieć żalu. Jeśli natomiast dawka botuliny w zabiegu „baby botoks” jest podawana w takiej ilości jak powinna, to nie jest to żaden „baby botoks”, tylko po prostu dobrze wykonany zabieg toksyną botulinową – mówi dr Marek Wasiluk.
Nie należy więc sugerować się nazwą – „baby botoks”, czy tradycyjny botoks, tylko po prostu udać się do dobrego lekarza, który zna się na tego typu zabiegach, dobrze zdiagnozuje nasz problem, zakwalifikuje do zabiegu i prawidłowo przeprowadzi procedurę jego podania, a więc dobierze.